Byłam w 7 miesiącu ciąży. Spędzaliśmy weekend w Krynicy Górskiej. Generalnie nie polecam, chyba że macie 60 lat i problemy z korzonkami. Widziałam ją codziennie na śniadaniu. Za każdym razem mówiłam Michałowi, że mam ochotę podejść i ochrzanić jej rodziców, ale przecież nie mogę, nie wypada, to nie moja sprawa. Nie wiem ile miała lat, ale nie więcej niż 10. Całkiem ładna, uśmiechnięta dziewczynka. Szkoda, że za parę lat może już nie być taka uśmiechnięta…
Obserwowałam ją i jej rodzinę. Gotowało się we mnie. Za głupotę rodziców możne kiedyś zapłacić wysoką cenę. Nie wiem ile ważyła, ale chyba więcej ode mnie z Milanem w środku. Na śniadanie zjadła kiełbasę zasmażaną z cebulą, bekon, białą bułę z masłem itp. Potem były jeszcze gofry, słodkie polewki, same kolorowe „pyszności”, sok z kartonu itp. Jej poliki przypominały połówki arbuza, do tego parę bródek i kilka oponek na brzuchu do kompletu.
Szkoda mi jej było. Czy tylko ja widzę, że coś jest nie tak ? Czy może to ja jestem skrzywiona? Każdy rodzic powinien wiedzieć że, nadwaga to nie tylko aspekty wizualne. Tyłek Kim Kardashian to pikuś przy wszystkich zagrożeniach zdrowotnych. Cukrzyca typu 2., choroby układu krążenia- zawał serca, udar mózgu, kamica żółciowa, nadciśnienie tętnicze, niealkoholowe stłuszczenie wątroby, nowotwory złośliwe (rak jelita grubego, sutka, gruczołu krokowego), zaburzenia hormonalne, np. zespół policystycznych jajników czy nocny bezdech… wymieniać dalej?
Nie przeszkadza mi kiedy kobieta jest większa, ma piersi jak Pamela, a cellulit przebija jej przez leginsy. Jest dorosła, świadoma, samodzielnie dokonuje wyboru jak chce się odżywiać i jak chce wyglądać. Sama decyduje i nic nikomu do tego, ale to było dziecko.
Nieświadoma dziewczynka, która w wieku 10 lat ma już dużą nadwagę i przyzwyczajenia, które nie wróżą niczego dobrego. To dziecko, które jest narażone na otyłość, odrzucenie wśród rówieśników, nieprzyjemności, wyzwiska i wytykanie palcami. To dziecko, które od najmłodszych lat MOŻE mieć kompleksy, czuć się gorsze, być wyśmiewane na WFie, podpierać ściany na szkolnych dyskotekach i pocieszać się batonikami. Oczywiście nie musi tak być, ale często w klasie trafia się gnojek, który dokucza słabszym i ktoś kto robi za kozła ofiarnego. Ciężko być na to odpornym mając 10 lat.
Ponad 22 proc. uczniów szkół podstawowych i gimnazjów w Polsce ma nadwagę. Pomijając osoby chore, uważam, że to głównie wina rodziców. Nie fiksuję na punkcie zdrowej diety. Nie jem na obiad jarmuż, na kolację szpinaku i nie popijam tego czystkiem. Nie robię zielonej kupy i nie twierdzę też, że trzeba jeść jak Lewandowska, ale twierdzę, że dzieci trzeba ukierunkować i uświadomić. Bo to co jedzą ma wpływ na ich zdrowie, samopoczucie i wygląd, a to z kolei przekłada się na ich życie, pewność siebie i akceptację.
Nie daję Milanowi słodyczy, nie daję mu ciasta kiedy jesteśmy w gościach i nie daję mu frytek tylko dlatego, że przecież wszystkie dzieci je jedzą.
Wychodzę z założenia, że im później pozna smak gówna w kolorowym papierku i śmieciowego żarcia tym lepiej. Nie chcę go uczyć, chcę mu pokazać czym jest zdrowe odżywianie. Chcę też żeby wiedział czym jest zdrowe podejścia do jedzenia. Słodycze nigdy nie powinny być nagrodą, pocieszeniem, rekompensatą. Wszystko jest dla ludzi, ale nie wszytko trzeba im serwować od najmłodszych lat. Warto uświadomić dzieci czym się różni kurczę pieczone u mamusi, od kubełka kurczaków z KFC.
Śmieszą mnie rodzice, którzy od wieku niemowlęcego dają coś słodkiego, bo przecież w małych ilościach nie zaszkodzi. Potem dzieci są starsze, chore co 10 min i na widok cukierków robią oczy jak Atomówki, ale przecież wtedy już nie można, bo lekarz zabronił. Cukier uzależnia jak narkotyki i jest to naukowo udowodnione.
Nie zamierzam zabraniać Milanowi wszystkiego co nie jest zielone i eko, ale nie zamierzam też trzymać w domu słodyczy i co niedzielę zabierać go na Mc’a. Póki ja decyduję o tym co je, chcę żeby to były różnorodne, dobre rzeczy. Może w przyszłości przełoży się to na jego odżywianie, może nie. Jeśli będzie miał 30 lat i będzie jadł ciasto na kolację i pizzę na śniadanie, nie przeprowadzę się do niego, nie założę kłódki na lodówkę i nie każę mu spowiadać się z obżarstwa. Ale mając świadomość jak szkodliwe i rakotwórcze są niektóre produkty po prostu nie mogę mu ułatwiać tej znajomości. Jak dorośnie i tak będzie kumplował się z kim chce.
Źródło zdjęcia: www.pixabay.com