Kiedy nie jesteś jeszcze matką, wszytko wiesz najlepiej. Wiesz, że twoje dziecko będzie wcześnie chodziło spać, oczywiście bez smoka, płaczu i zbędnych scen. Wiesz, że wychowasz je bez słodyczy, glutenu, tableta i świnki Peppy (chociaż nie, wtedy jeszcze nie wiesz kim jest Peppa). Kiedy jesteś już w ciąży niby utwierdzasz się w tych postanowieniach, ale w twoim głosie słychać już nutkę niepewności. Kiedy po 9 miesiącach toczenia się, jesteś już tą idealną mamą z podręczników… wszystkie te swoje teorie, możesz sobie wsadzić tam gdzie jest ciemno, głęboko i obstawiam, też że ciepło.
Jeszcze 6 miesięcy temu pełna nadziei i optymizmu pisałam, że dzieci to małe słodkie pyzate aniołki, cukrem pudrem posypane. Naiwnie, beztrosko, z otwartym sercem i zamkniętym umysłem macierzyństwo chciałam widzieć w samych pastelowych odcieniach. Teraz przyszła pora na AKTUALIZACJĘ. Poniżej znajdują się fragmenty postu „Macierzyństwo w teorii” , który pisałam jeszcze będąc w ciąży i AKTUALIZCJA czyli co z tych moich założeń wyszło.
I. Przecież wyśpię się jak on będzie spał! Faktem jest, ze do perfekcyjnej Pani domu mi daleko…hen, hen daleko! Teoretycznie kiedy dziecko będzie spało ja powinnam: posprzątać, ugotować, uprasować, zdezynfekować dom, wyfroterować podłogę, umyć okna, wytrzepać dywan, doczyścić każdą fugę, oddzielić groch od maku… aż finalnie padnę na twarz. Nie oszukujmy się…JA TAKA NIE JESTEM! Najpierw się wyśpię.
AKTUALIZACJA: Nikt nie mówi o czyszczeniu fug i oddzielaniu grochu od maku, ja staram się nie zarosnąć brudem. Kiedyś Milo spał głównie na spacerze, nie to żebym miała uprzedzenia, była damesą z kijem w dupie, ale jednak nie chciałam spać na ławce z lokalnymi żulami. Wysypiam się coraz częściej, ale problem w tym, że nie umiem zasnąć na zawołanie. Milo też. Defekt rodzinny.
II. Moje dziecko będzie jadło zdrowo. To już trochę na wyrost ALE nie ma opcji, że Milan będzie pochłaniał batony, frytki i zapijał to Colą. (…) Póki co zamówiłam mu mleczny catering z dostawą pod sam nos. Ma kartę stałego klienta.
AKTUALIZACJA: Z mlecznego cateringu wyszło mi tyle, co Dodzie z kariery międzynarodowej. (Post o karmieniu piersią znajdziesz TU)
III. Oczywiście, że będę miała czas dla siebie. Kwestia dobrej organizacji (…)
AKTUALIZACJA: Oczywiście, że mam czas dla siebie. Regularnie sikam, myje zęby, piję kawę, czasem nawet coś zjem…
W kwestii dobrej organizacji jestem tak samo beznadziejna co z matematyki, chemii, fizyki…ale wciąż wierzę, że organizacja to klucz do sukcesu.
IV. Cały dom się wysypia. Zaprogramuję Młodego tak, że wszyscy będziemy się wysypiać. Kupiłam w tym celu odpowiednie książki. Będę je studiować dopóki, dopóty nie wdrożymy wszystkich zasad w życie. Nie ugnę się i nie złamię przed małym terrorystą. <- klik
AKTUALIZACJA: Syn robi sobie z nami co chce. Impreza o 4 w nocy ? Why not. Chodzenie spać o 2 w nocy, proszę bardzo. Pobudka co godzinę? Nie ma sprawy. Co jeszcze chcesz synku ? Może spacer wieczorową porą w blasku księżyca? Może dasz nocny koncert, żeby pokazać sąsiadom kto rządzi w bloku ? W dupie mam te książki, stwierdzam, że nie znoszę poradników. Ale nie poddaliśmy się, wdrażamy program przygotowany specjalnie dla Milana przez specjalistów. Jeśli faktycznie będzie spał od 19.00 – 7.00 uznam, że macierzyństwo to bułka z masłem.
V. Kochać nad życie, ale nie zwariować. Matki głupieją. Wrzucają do internetu setki nudnych zdjęć dziecka. Przeważnie z jednego miejsca w 30 odsłonach. Dziecko obok czekolady, dziecko zbliża się do czekolady, dziecko z czekoladą w ręku, dziecko otwiera czekoladę, dziecko wkłada ją do buzi …5 ujęć później dziecko, podłoga, stół i sufit upierdzielone czekoladą. Ja nie sfiksuję.
AKTUALIZACJA: Sfiksowałam, w drugą stronę. Prawie nikt nie wie jak Milo wygląda. <- klik
VI. Smoczek. Jaki smoczek ?
AKTUALIZACJA: To się udało, ale nie dzięki mnie. Czasem już wręcz modliłam się żeby zassał smoka i przymknął się chociaż na 15 min. Kupiłam z 10 smoczków, w nadziei że któryś mu się spodoba. W słoniki, pieski, kotwice, sowę, liska, różne kształty, kolory, firmy, rozmiary, ale nie. Na nim nie robiło to wrażania. On traktuje smoczki bez szacunku, z wyższością i pogardą. Teraz kiedy przebrnęliśmy przez te ciężkie początki, jego krzyk o każdą pierdołę i przemianę z diabełka w aniołka, ciesze się że chociaż on myślał racjonalnie. Jedno przyzwyczajenie do eliminacji mniej 🙂
Nawet jeśli mam przerąbane, to ta tona miłości, która na mnie spadnie wynagrodzi mi wszytko z nawiązką. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
AKTUALIZACJA: Tak, miałam rację. Uśmiech, z którym się budzi, radość, z którą raczkuje, szczęście jakie mi daje, rekompensują wszytko. Codziennie padam na twarz i za każdym razem kiedy już tak leże, bez siły, w bezruchu niczym zwiędła pietruszka i modlę się żeby tylko się nie obudził wiem, że to jeden z piękniejszych okresów w moim życiu.
źródło zdjęć: www.pixaby.com