Kochałam moją niezależność tak jak kocha się noce bez sryliarda pobudek i sikanie w samotności. Jak teraz kocham ciepłą kawę, zrobione paznokcie, czyste ubrania i pełną wypłatę na koncie. Planowałam 2 dzieci, mieszkanie z dużym tarasem, mały kredyt i dalekie podróże. Domu nigdy nie brałam pod uwagę, pielenie ogródka i wyrywanie chwastów interesowało mnie tyle co kurs lempiri i smak pieczonych larw jedwabnika. Dlatego mieszkanie było spełnieniem marzeń, a sympatyczna Pani Zosia z mopem co środę jego dopełnieniem. Chciałam zobaczyć świat i nigdy nie przestać bujać w obłokach.
Planowałam tak wiele. A potem urodziłam dziecko i chuj strzelił w moje plany i życiowe założenia Czytaj dalej
Najnowsze komentarze