Słyszałam o takich historiach, że dziecko leży, ssie smoka i nagle zasypia. Tak. Dla mnie to też szokujące, ale gdzieś na świecie się ponoć takie rzeczy zdarzają. Oczywiście dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że mi się to nie zdarza. Jeśli kiedykolwiek zastanawiałyście się skąd jest powiedzenie spać jak dziecko, to już Wam mówię. Wymyślił to bezdzietny idiota, który niemowlaki widział w telewizji. Na jego szczęście nie znam go z imienia i nazwiska.
Obecnie odnosimy wielki sukces wychowawczy ponieważ nasze dziecko „zasypia” (po ciężkiej orce) koło godz 22.00. Początkowo była to godz. 2 w nocy. Oczywiście usypianie zaczynaliśmy parę godzin wcześniej, po prostu Milan decydował się na sen dopiero po ok. 4 godzinach naszych starać. Także jak już mówiłam, ale powtórzę bo to budujące – obecnie odnosimy SUKCES. Natomiast jeśli planujemy spędzić wieczór, powiedzmy romantycznie z fajnym filmem i lampką wina (nie mówię o niczym więcej, kto by miał na to siłę) to mamy jak w banku, że pójdzie spać koło 23.30. Całe szczęście z drzemkami w ciągu dnia jest znacznie, znacznie łatwiej. Synu chwale Cie w tym momencie. Nie schrzań tego!
Jeśli macie problemy z usypianiem dziecka, albo lubicie cieszyć się z czyjegoś nieszczęścia to dobrze trafiłyście. Zdradzę Wam nasze niezawodne metody. Oczywiście większość nie jest polecana przez pediatrów, ale im nie zależy na naszym zdrowiu psychicznym.
Milan przechodził różne fazy, chwilowo zagościła u nas najgorsza, ale od początku.
I. Boobs – Metoda na cycka jest do niczego bo zaraz po odstawieniu, następował krzyk. Często też zasypiał z piersią w buzi, na tak długo, że teoretycznie nachodził na kolejną porę karmienia. A tak w ogóle, abstrahując od wszystkiego ciężko ją stosować nie karmiąc piersią.
II. Metoda wstrząsowa – Pierwsza metodą ratującą noce przed zagładą była metoda Harveya Karpa. Dziecko w naleśnik, trzymasz na dłoni, pochylasz się nad nim „szuszasz” i potrząsasz, aż poczujesz, że biceps Ci się pali i w gardle pustynia. Pikuś. Dobre nawet dla amatorów. (więcej info znajdziesz tu: http://goo.gl/siE6l8)
III. Na misia – Przez pierwsze tygodnie swoje szalonego życia Milan chętnie spał na klacie. Głównie mojej. Także noce spędzałam na sztywno i w stresie żeby tylko mała glizda nie spełzła gdzieś na bok. Czasem mąż użyczał swojej klaty, ale od kiedy obudziłam się w nocy i zobaczyłam, że mikroskopijny Milo przesunął się o 90 stopni i głowa zwisa mu z brzucha taty, który niewzruszony śpi w najlepsze, wprowadziłam im zakaz wspólnego sypiania.
IV. Czarne BMW – Zważywszy, że czarne BMW to inaczej czarny Baby Jogger City Elit, ta metoda wydaje się banalnie prosta, ale nie oceniajcie zawczasu. W tym przypadku pikanterii dodaje, fakt że mieszkamy na 3 piętrze bez windy. Więc ten jeb*** wózek trzeba było znosić na spacer i wnosić na noce. Milo najbardziej lubił jak wózek lekko potrząsł, wiec bujałam go na boki i przejeżdżałam jednocześnie przez listwę oddzielającą salon od korytarza. Mówię w czasie przeszłym bo ta metoda jest już passe. Za wolno, za lekko i nijak. Milan z wiekiem potrzebuje coraz mocniejszych bodźców. Także teraz musiałabym krawężnik postawić w mieszkaniu.
V.Chuśtawka – do dziś, a mam już 30 lat regularnie ktoś (czyt. moja mama) mi wypomina, że mnie trzeba było w środku nocy bujać w kocyku. Mama trzymała za 2 końce, tata za drugie dwa, księżna w środeczku. Karma. Przez jakiś czas działało to na Milana, ale zaprzestaliśmy tej techniki bo nie opuszczało mnie wrażenie, że zaraz walniemy nim w jakiś regał. I tu chciałam podkreślić, że nie o regał się martwiłam.
VI. Roller Coaster – Obecnie na topie upodobań syna jest bujanie…w NOSIDEŁKU samochodowym. Nie jakieś tam powolne, a co on noworodek żeby się wolno bujać?! Także bujamy ile sił w rękach. Mam już niemałe odciski, ale niestety skuteczność tej metody nie pozwala mi wyrzucić tego pieprzonego nosidełka, przez okno. Warty odnotowania jest także fakt, że moje dziecko ma wbudowany detektor ruchu i to taki najnowszej generacji, nie tani szajs od Chińczyka. Kiedy tylko próbuję postawić nosidełko na podłodze, ryk. Kiedy zwalniam, ryk. Kiedy już uśnie, musimy odczekać jakąś godzinę zanim przełożymy go do łóżeczka, w przeciwnym razie, wiadomo, ryk.
Z góry informuje, że komentarze typu „Moje dziecko zasypia samo i śpi jak aniołek” BĘDĄ KASOWANE.
zdjęcie: www.flickr.com
AKTUALIZACJA: Wczoraj wieczorem kiedy post był już gotowy do publikacji Milan zasnął u taty na kolach z butelką w buzi. Dumni rodzice pozdrawiają.