Nie każdy jest mistrzem dyplomacji i nie każdy musi nim być. Ale każdy kto gada żeby tylko gadać powinien wiedzieć, że mama podobny tekst słyszała już 100 000 razy z czego co najmniej 5 razy dzisiaj.
Każde dziecko jest inne – Naprawdę za każdym razem jak ktoś zdradza mi tą tajemną wiedzę po prostu brak mi słów. Moja wdzięczność nie zna granic.
Za moich czasów… – Jeśli mam wychowywać dziecko tak jak się to robiło 50 lat temu, to niech ciocia usunie sobie konto na Fejsie, w miejsce pralki wstawi tarkę i wydoi krowę zanim zaparzy kawę.
A gdzie on ma skarpetki ? – Nie wiem o co chodzi z tymi dziecięcymi stopami. Zaczynam nabierać podejrzeń, że są z cieńszej skóry, dlatego czy to słońce czy deszcz, czy 30 stopni skarpetki być muszę. Czasem myślę, że niektóre ciocie i babcie na boku dorabiają w firmach produkującą skarpetki i stąd ten marketing szeptany.
A gdzie on ma czapeczkę? – Znając jego brak sympatii do czapeczki i nieograniczony apetyt istnieje duże prawdopodobieństwo, że ją zjadł.
Daj mu jeść, na pewno jest głodny – Istnieje przekonanie, że zapotrzebowanie kaloryczne niemowlaka jest takie samo jak u dorosłej osoby. Nie chcę burzyć niczyich poglądów czy filozofii życiowej, dietetykiem nie jestem, ale i tak odważę się wygłosić śmiałą tezę – ani mały, ani duży człowiek nie powinien jeść co 20 min. Ostatnie o co bym podejrzewała Milana, to że jest niedożywiony. Jego mięciutkie ciałko jest dalekie od plażowych kanonów piękna i żadna część jego ciała nie przypomina wysuszonego kabanosa.
Teraz to nic, jeszcze zobaczysz…– Ludzie którzy mają starsze dzieci są święcie przekonani, że o życiu wiedzą już wszystko i czują się w moralnym obowiązku poinformować mnie, że ja nie wiem jeszcze nic. Że jak Młody będzie chodził to dopiero zobaczę, że jak zacznie mówić to dopiero będzie, że jak pójdzie do szkoły to dopiero się zacznie. Generalnie wychodzi na to, że teraz to mam lajcik, siedzę w domu robię sobie hybrydy myląc top z bazą, całymi dniami czytam internety, popijam Prosecco, a syn mnie wachluje.
Róbcie drugie, będzie 500 + – Usłyszałam to od faceta którego pierwszy raz na oczy widziałam i to zamiast dzień dobry. Do dziś nie wiem jak się nazywa i wciąż żałuję, że nie powiedziałam mu „sram kasą, nie potrzebuję drobnych”. Kiedy ludzie zrozumieją, że to rodzice zdecydują czy i ewentualnie kiedy będzie pora na kolejne dziecko. Nie oni, nie Szydło, Święta trójca.
A gdzie on ma buty ? – Skoro nie na stopach to pewnie w domu. Jak nie w domu to pewnie wciąż w sklepie. Dziecku które jeszcze nie chodzi, buty tylko wadzą, więc po co mam go męczyć? Pamiętam jak kiedyś nieco się wylansowaliśmy, założyliśmy buty (oboje) i ruszyliśmy w miasto. Milo co chwilę je zrzucał więc kiedy prawy znowu spadł, odpuściłam i zostawiłam go z jednym czekając aż i ten spadnie. Z 5 osób zatrzymało mnie na ulicy informując, że on ma tylko jeden but. Od tamtej pory nie lansujemy się już w butach.
Czy wy go bijecie ? – Była niedziela koło godziny 9. Wróciłam z konferencji w Poznaniu i stęskniona rzuciłam się na moich chłopaków. Zamarłam kiedy zobaczyłam na czole Milana dużego siniaka wielkości śliwki i lekko zdartą skórę koło oka. Milo jest wszędzie, wszytko go interesuje, ciągle gdzieś wchodzi, o coś się potyka. Pilnujemy go cały czas, ale nie możemy ciągle trzymać go za rękę. Przez parę następnych dni musiałam wysłuchiwać pytań i żartobliwych komentarzy jakie to niby pato u nas jest, że dziecko siniaka ma na czole. Każdy gadał, a nikt nie pomyślał, ile przez to płakałam.
Co to za dzieciństwo bez słodyczy – osobiście nic głupszego nie słyszałam. Serio. To bije na głowę skarpetki, czerwoną wstążeczkę i mało tłuste mleko mamy. Wydaje mi się, że dzieciństwo bez główna w kolorowym papierku jest znacznie lepsze od takiego na antybiotykach i z próchnicą, ale oczywiście moge się mylić… Fakty mówią same za siebie. W czekoladkach Kinder z opakowania, których uśmiecha się do nas ładny blondasek znaleziono substancje rakotwórcze. Oczywiście nikt nie widzi powodów dla których należałoby wycofać czekoladki ze sprzedaży. Właśnie taki shit jest w słodyczach, których po złości jako wyrodna matka nie daję dziecku.
Drogie mamy, czy coś pominęłam ?