Przed nami Sylwester, wszystko co było idzie w niepamięć. To nic, że przytyłaś 5 kg, kiedy miałaś schudnąć 10. To nic, że nie dostałaś premii, Twój szef jest dupkiem, a dziecko nie potrafi medytować. To naprawdę nic. Bo już minutę po północy zaczynasz nowe błogie życie. Możesz kasłać jak gruźlik, mieć rozwolnienie czy skurcz jelita grubego. Nie ważne! Tej nocy będziesz bawić się jak młody Bóg.
Sylwester nigdy nie był dla mnie imprezą roku. Póki nie przekroczę setki z radością będę oczekiwać urodzin i planuję być wierna tej dacie. Niestety jeśli Ty też nie jesteś wielkimi fanem Sylwestra – zła wiadomość. Świat nie pozwoli Ci przejść koło niego obojętnie. Mama wysyłająca ze sklepu zdjęcia sukienek Ci na to nie pozwoli. Znajomi pytający po 30 razy gdzie idziesz na imprezę Ci na to nie pozwolą. Mi nawet babcia, planująca radośnie od miesiąca przyjęcie w swoim klubie seniora na to nie pozwala. Od dawna ma gotową kreację i wie, że 31 grudnia musi obudzić się pełna werwy, w radosnym nastroju z napiętą i rozświetloną cerą. Pewnie dlatego chciała tran i Vigor Cardio pod choinkę..
Nowym Roku wszystko się zmieni. Przy dobrych lotach nawet szef, ale nie liczyłabym, że Twoje dziecko nagle stanie się oazą spokoju. Od tej pory liczy się przyszłość – oczywiście lepsza, piękniejsza, miodem i skittlesami płynąca. Jeśli nałogowo palisz, spokojnie. W Nowym Roku papierosy przestaną Ci smakować😂 Jeśli w 2015 przez 356 dni przekładałaś postanowienie o zdrowym, aktywnym życiu, to nic, bo 1 stycznia po przebudzeniu pierwsze o czym pomyślisz to świeżo wyciśnięty sok z organicznych pomarańczy i 10 kilometrowa przebieżka.
No dobra, żarty żartami, ale Sylwester to dla mnie to impreza jak każda inna. Nie spinam się i nie szaleję w poszukiwaniu idealnej sukienki, nie topie się w brokacie, nie czekam w kolejce do fryzjera. No może 4 lata temu owszem szalałam, ale nigdy wcześniej nie szukałam lateksowego kombinezonu nadającego się na strój kota. Całe szczęście znalazłam taki. Co prawda w sex shopie, ale bardzo solidna, chińska robota. Nie muszę być na wielkim balu żeby dobrze się bawić. Nie muszę być odstrojona jak Klan Kardashianek, żeby się dobrze czuć. Wystarczy garstka sprawdzonych znajomych i wino za 2 dychy żeby impreza była udana.
(Powyżej plakat, który zrobiłam na Sylwestra 2011, kiedy to nie wiedzieć czemu postanowiłam zrobić domówkę)
To co lubię i obowiązkowo robię to coroczna lista celów na zbliżających się 12 miesięcy. W Sylwestra dumnie skreślam wszystko co udało mi się zrealizować. Pamiętam, że w 2011 roku miałam długą listę. Na jej końcu drukowanymi literami napisałam „ZAKOCHAĆ SIĘ”. Przyszedł grudzień, temat stanął w martwym punkcie i moje szanse na odhaczenie tego podpunktu drastycznie spadły. Już wywieszałam białą flagę kiedy niespodziewanie odezwał się do mnie mój obecny mąż. 3 randki i byłam zakochana na amen. Można? Można!
W tym roku na pierwszym miejscu na mojej liście napisałam „ZAJŚĆ W CIĄŻĘ” i nie dość, że zaszłam to jeszcze zdążyłam urodzić i w miarę godnie przetrwać pierwsze 3 miesiące. Można? Można!
Nigdy nie traćcie nadziei. Los zawsze może się odmienić i mile Was zaskoczyć. Dążcie do swoich celów mimo przeciwności losu. Wierzę w siłę podświadomości i postanowienia noworoczne. Kluczem do sukcesu to o nich pamiętać i nie zniechęcać się po pierwszym tygodniu bez postępów. O postępy trzeba się starać do 31 grudnia. Jeśli tylko zechcesz wierzę, że możesz wszystko. Wystarczy, że zawalczysz o siebie. Każda okazja jest dobra żeby zmienić swoje życie na lepsze.
Życzę Wam żeby 2016 przyniósł to czego zabrakło w 2015. Tyle, że szczęście samo nie przyjdzie i nie zapuka do drzwi. Zapasajcie rękawki, bierzcie się do roboty i spełniajcie marzenia. Zdrowia dla Was i bliskich.
Ale zanim to zrobicie, gdziekolwiek spędzicie dzisiejszy wieczór, niezależnie czy w boskiej kreacji czy pięknym, wyciągniętym dresie w gronie dzieci – bawcie się dobrze, dajcie czadu. To będzie piękny rok.