Zastanawiam się czy zdradzić Wam sekret. Waham się bo równie dobrze mogłabym wydać książkę i zbić miliony. Mogłabym podpisywać ją w Empiku przy tłumie rozwrzeszczanych kobiet i pobić sprzedażowe wyniki Harrego Pottera. Mogłabym pozować na ściankach w pożyczonych sukienkach od Zienia, przyjaźnić się z Beyonce, jeść na śniadanie kawior z jesiotra bieługi i wystąpić w setnej edycji tańca z gwiazdami.
Siedzę w kawiarni popijam kawę, jem Wzetkę – w sumie to jest średnia, ale co poradzę jak już kupiłam. 5,5 zł piechotą nie chodzi, a średnia nie znaczy niejadalna. Możliwe, że kupię coś jeszcze żeby poprawić smak. Całe szczęście na liście postanowień noworocznych nie było żadnej wzmianki o odchudzaniu. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Wracając do sedna sprawy siedzę w kawiarni i myślę. Normalnie jakbym słyszała Beti Kozidrak za plecami. Siedzę i siedzę, myślę i myślę. Nieprzerwanie zastanawiam się co zrobić.
Te pożyczone ubrania mnie kuszą, młodszy ode mnie Krzysiu Ibisz mnie kusi, chałtury w hipermarketach i fejm na SnapChacie mnie kuszą, ale trudno. Zdecydowałam. Poświęcam luksusy, znajomości, łatwe życie, jacht i wakacje na Seszelach dla Was. Moich czytelniczek. Bo czym by było moje życie bez Was. To nic, że znamy się dopiero od 4 miesięcy. Łatwo się przywiązuje.
Poznałam tę tajemną wiedzę w zeszłym roku kiedy zaszłam w ciążę. Choć lepiej by brzmiało gdybym powiedziała, że zdradzili mi ją mnisi z Klasztoru Szaolin gdzie oddawałam się medytacjom. Istnieje też prawdopodobieństwo, że mogłam ją poznać w trakcie samotnej podróży autostopem, w którą wyruszyłam aby jeść, modlić się i kochać. Obawiam się jednak, że dość szybko mogłoby wyjść na jaw, że kłamałam.
Otóż pojęłam sekretną wiedzę jak nie przytyć w ciąży. Fakt, że użyłam słów ciąża i nie przytyć w jednym zdaniu sprawi, że google wypozycjonuje mnie teraz wyżej niż swoje logo na głównej stronie, a statystyki pobiją nawet statystyki blogów wyróżnionych w tym miesiącu przez JasonaHunta. No kidding.
Jesteście na to gotowe? Uprzedzam, to może być bolesne. Możecie nie podołać. Możecie z nerwów zjeść te czekolady schowane przed dziećmi…ja tylko przed mężem muszę je chować. Nic się nie zmieniło, dziecko wciąż nie chodzi, ale daję mu jeszcze czas. Nie ważne. Nie o tym miało być.
To zapewne najsmutniejsze co usłyszysz w tym tygodniu, ale bądź spokojna. Bóg nad tobą czuwa. Ten tydzień się dziś kończy. Gorzej jeśli przeczytasz ten post w poniedziałek …
Miej też na uwadze, że ja nie żartuje. Ja nigdy nie żartuje. Mam kij w dupie, siedzę sztywno i oddaje się medytacjom.
Wierze, że jesteście już gotowe. Mentalnie i fizycznie. Widzę Was jak obgryzacie paznokcie, wyrywacie rzęsy. Nie róbcie tego!! Już mówię.
Żeby nie przytyć za dużo w ciąży wystarczy nie wpierdalać.
True Story bro!
A teraz weźcie głęboki oddech, uspokójcie skołatane serce i powiedzcie to swoim hormonom.
Pozdrawiam i trzymam kciuki.